Zapewne najważniejsze jest to co myślimy sami , lecz żeby nie skostnieć należy czasem posłuchać innych .
Dla mnie wędkarstwo to sposób na życie. Dlatego ,że wędkarstwo obejmuje wszystkie dziedziny życia: od tych chemicznych i technologicznych , bo tam jest i technika, po humanistyczne sprawy i filozofia i wszystko .Nie ma nic co by się nie ocierało o wędkarstwo.
Nie miałem żadnych wędkarskich tradycji rodzinnych. Zaczęło się to w nietypowy sposób. Uciekłem z domu i znalazłem się nad jeziorem . Coś trzeba było jeść .Dał mi facet, wędkarz , akurat wyjeżdżał , kawałek żyłki ,haczyk, ołów. Wyciąłem patyk i łowiłem węgorze na rosówki.
Tak wówczas nie wiedziałem, że stanie się to i pracą. To jest potrzeba której nie musze w racjonalny sposób uzasadniać. Albo się taką ma albo nie. Ja nie szukałem uzasadnienia dlaczego to robię.
Tak naprawdę w ogóle nie powinno się ryb zabijać i nie ma żadnych humanitarnych metod łowienia, lecz trzeba się starać powstrzymać ten odruch zdobywania mięsa i przynoszenia go do domu, bo do tego są sklepy. Ale z drugiej strony jeżeli ktoś jest smakoszem trudno mu się powstrzymać ,żeby nie wziąć pstrąga czy lipienia ,sandacza tych rarytasów. Nie każdą rybę i nie zawsze , bo jeżeli mam coś zjeść, to nie muszę , a jeżeli chcę , bo mi smakuje to biorę.
Spotkałem niedawno takich karpiarzy , którzy wypuszczali te największe sztuki- i to mi się bardzo spodobało-a brali nieduże średnie ,jedną czy tam dwie , okazy zaś mają na zdjęciach.
Wychodzą z założenia , że jak te okazy zabiorą , to już ich w przyszłości nie będę mogli złowić i nie dadzą nikomu szansy ich złowienia.
Największą satysfakcją dla wędkarza jest czego sobie nie uświadamia, ale jak zrobi, to właśnie się przekona o tym kiedy âwypuściâ rekord. To jest niezwykłe przeżycie i o tym się bardzo długo pamięta. Pośrednim dowodem jest to, że najtrwalsze są wspomnienia tych ryb , które nam uciekły. Nie rozważam łowienia ani pod względem ekologicznym ,ani etycznym .Jeśliby się to rozpatrywało pod względem etycznym , nie należałoby łowić, tylko zając się wędkarstwem rzutowym, które jest czystym sportem.
Myślę jednak ,że gdy mówiłem o puszczaniu ryb ,umknęła mi rzecz ważna .Ja nie patrzę tak na ryby : czy je boli czy nie boli. Tak samo można podchodzić do robaków czy do innych żywych przynęt. A poza tym nie sądzę żeby ryba była tak samo unerwiona jak ja i tak samo przeżywała.
Natomiast z ekologicznego punktu widzenia , jeśli np. łowi się pstrągi w dobrze gospodarzonym łowisku czy jakieś inne ryby i wyjmuje się te duże , robi się miejsce dla małych żeby mogły urosnąć. Ale w tych wszystkich rozważaniach filozoficznych , a często i w prasie czyta się , że kotek jest najważniejszy ,ptaszek jest najważniejszy w tym wszystkim , a człowiek jest nieważny. Nic nie mówi się o człowieku. Ja też chcę się czuć częścią tego systemu. Oczywiście wiem ,że coraz więcej ludzi przypada na kilometr kwadratowy itd.
Można by tę dyskusję ciągnąć w nieskończoność i wreszcie doszlibyśmy do tego , że szedłby przed nami ktoś i zamiatał żeby robaczka nie zgnieść.
Uważam ,że wędkować można każdym sprzętem takiej jakości , żeby przynajmniej nie przeszkadzał w łowieniu ryb. Natomiast najważniejsze wydaje mi się zachowanie się nad wodą i podejście do tego co nas otacza. To jest najistotniejsze w tym wszystkim.
Współczesne wędkarstwo światowe ma tendencję widoczną u nas dopiero jako czubek góry lodowej, która jednak lawinowo narasta , a polega ona na tym ,że sprzęt proponowany w sklepach z wyjątkiem może kołowrotków ,szczególnie zaś wędki , jest coraz częściej robiony na zamówienie, pod określone wymogi wędkarza. Zajmują się tym nie drobne warsztaty , ale poważne firmy , ponieważ ta przeciętność , która jest w sklepach , nawet z najlepszych włókien itd. Nie wystarcza już wędkarzowi.
On , wnioskując z własnych doświadczeń , korygowanych zasobnością kieszeni , żąda takiej a nie innej wędki i wie , do czego będzie mu ona potrzebna. Jak się porówna wędki robione na zamówienie z pierwszą lepszą , jaka jest w sklepie , taką wysokiej klasy , to ta wędka ze sklepu tylko udaje wędkę.
Moim zdaniem coraz bardziej widoczne jest fiasko wyrobów masowych. Nawet więcej powiem , najlepszy produkt , choćby przynęta to tylko wyrób masowy z wszystkimi wadami produktu masowego. Przypuszczam, że dziś wielu wędkarzy błystki Meppsa, renomowane błystki poprawia .Zakładają inny drut inne strzemiączko zachowując pozostałe części , czy zmieniają kotwiczkę czy haczyk, a więc udoskonalają produkt masowy dostosowując go do swoich potrzeb. Największy przemysł wędkarski , amerykański ,w bardzo dużym procencie żyje z wędkarzy majsterkowiczów , który sobie robią wiele rzeczy z części .W Polsce jest nie wiele firm które sprzedają elementy. Sam często spotykam się z problemami tego typu, że trzeba sobie nadal pomagać prywatnym importem .Nęcenie to jest najbardziej konfliktowa sprawa w wędkarstwie. Z jednej strony olbrzymia presja reklamy producentów: proteiny, atraktory itp., z drugiej wędkarze ubodzy, którzy łowią na sprężynę , bo tu udział zanęty jest minimalny, tyle co w dłoni się mieści.
Zanęcenie to sposób oswajania ryb po to, żeby jaj ufność oszukać. Nie mam jednak do tego stosunku emocjonalnego .Nie chodzi tu o potępienie. Moim zdaniem przy rybach spokojnego żeru łowienie bez zanęty jest trudniejsze . Często natomiast zdarzają się bez nęcenia okazy drapieżników , ryb łowionych na muchę w wodach ,które nie jest pod presją .
Mnie się nie stosunek wędkarza do ryby nie podoba lecz ,że wrzuca się do wody coś czego tam nigdy nie było, co pozostanie. Od nadmiaru zanęty dla środowiska wodnego bardziej szkodliwe są tylko śmieci. To zresztą też jest śmiecenie. Tak jakby się wodę nawoziło. Potem mówi się o eutrofizacji . Nie raz widać po krzakach całe sterty gnijącego makaronu, którego ryby nie zjadły. Jestem całkowitym przeciwnikiem takiego zanęcania. A to się masowo rozwija. Już nie jest tak ,że kupujesz bułkę tartą i ona wystarcza , tylko rzuca się zanętę wprost tonami do wody. A tendencja światowa jest taka żeby łowić bez zanęcania z marszu.
Pytał i notował Jerzy Komar
Szukarek to nazwa małej wahadłówki , którą można łowić z muchówki, ale i charakter wędkarza poszukującego własnych rozwiązań.